A jednak mi się udało zaliczyć oba!
Rano przerabiałam transport publiczny i przy okazji zobaczyłam sobie jak wyglądają dzielnice "noclegowe". Osiedla parterowych domków z ogródkami i motorówkami/jachtami zaparkowanymi na podjeździe położone na pagórkach wzdłuż brzegu. Czyściutko, spokój, porządek, widok na ocean.
Akwarium ma 95 metrowy podwodny tunel który tworzy pętlę na dnie basenu z rekinami i płaszczkami. Miałam te stworki dosłownie centymetry od twarzy :) Reszta ekspozycji to tematyczne akwaria pokazujące odcinki zachodniego wybrzeża Australii i typowe dla nich stworzenia. Częściowo też rafa koralowa bo zachodnie wybrzeże ma własna (choć mniejsza od tej w Queensland).
Dla dzieci były atrakcje typu basen "dotknij rozgwiazdy czy płaszczki" - choć dzieckiem nie jestem też sobie podotykałam. Potem trafiłam na karmienie stingrayów (jak one się nazywają po naszemu?) Mam fajne fotki.
Żeby się dostać do Zoo musiałam wrócić do centrum i przeprawić się promem na południowy brzeg. Miałam tylko 1,5 godz. wiec odpuściłam sobie ekspozycje typu Afryka i skupiłam się na rodzimych zwierzakach. Tak mam fotki z kangurami. Niektóre sobie kicały między ludźmi i jeden podszedł tak blisko, że mogliśmy się obwąchać ;) Perth wzbogaciło się ostatnio o dwa szczeniaki dingo, widziałam je ale nie wiem co jest na zdjęciach bo strasznie były ruchliwe - takie nasze Baronki :) Anik, dla Ciebie specjalnie mam wombata :)
Potem popełniłam błąd, bo poszłam na nocną ekspozycję i bardzo dokładnie zobaczyłam co po mnie będzie łazić w buszu i z czym się będę prysznicować na biwakach. Pal licho ropuchy i węże. Widzieliście kiedyś pająka wielkości myszy? Ja tak...
Wróciłam co centrum o zachodzie słońca. Szkoda, że nie miałam promu 15 min później bo bym zrobiła zdjęcia wieżowców jak się zaświecają. Trudno, następnym razem ;)
Zjadłam kolację, teraz robię pranie, potem muszę się spakować bo jutro ruszamy o 6.45.
Szkoda mi stąd wyjeżdżać, super miasto. Stolica zrobiona w skali człowieka. Po godzinie chodzi się bez mapy, a po pół dnia ma się ulubione miejsca...
Q&A
Jeśli chodzi o słońce, to wschodzi na wschodzie i zachodzi na zachodzie, tyle że jest na północnej stronie nieba. Ale jakoś instynktownie się wie, że tam jest i nie mylą się strony świata.
Konstelacji południowych jeszcze nie widziałam bo w mieście jest zbyt widmo, poza tym niedługo będzie pełnia.