Kolejny wpis

Poprzedni wpis

Migawki

Kolejny wpis

Poprzedni wpis

NajporzÄ…dniejszy hostel, w jakim do tej pory byÅ‚am! I odpukać nic siÄ™ nie zmieni. Mam w cenie Å›niadanie i internet (ale na ostatnim piÄ™trze budynku a jestem już w ciepÅ‚ym łóżeczku i nie chce mi siÄ™ chodzić, wyÅ›lÄ™ to jutro).

 

W sumie to za bardzo nie mam dziÅ› o czym pisać. Rano Å›niadanie i na lotnisko w Alice Springs. MieliÅ›my lecieć 11.35, ale samolot siÄ™ spóźniÅ‚ o 2 godziny, wiÄ™c siedziaÅ‚am w poczekalni i nadrabiaÅ‚am zalegÅ‚oÅ›ci netowe. Dla pasażerów Qantas net byÅ‚ za darmo, wiÄ™c sobie poczytaÅ‚am trochÄ™ co siÄ™ dzieje w Å›wiecie... filmów. The Debt caÅ‚kiem Å‚adnie zadebiutowaÅ‚, miÅ‚e :)

 

Taka ciekawostka przy przejÅ›ciu przez bramki — ja i jeszcze dwie osoby o ciemniejszej karnacji i nieaustralijskich nazwiskach zostaÅ‚y wyrywkowo, LOSOWO, skierowane do dodatkowej kontroli, której celem byÅ‚o wykrycie potencjalnych Å›ladowych iloÅ›ci materiałów wybuchowych na bagażu i ubraniach. Pan ochroniarz przejechaÅ‚ czujnikiem po moich ubraniach i plecaku, odczekaÅ‚ chwile na wynik i machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ…, żeby przechodzić dalej. 

 

W samolocie dostałam to miejsce, które chciałam, w ogonie, przy oknie. Skrzydło mi nie zasłaniało widoku i mogłam po raz ostatni napatrzeć się na czerwony outback, z powietrza tym razem. Kto powiedział, że pustynia jest nudna? Zrobiłam kilka fajnych zdjęć fal i pasków na jej powierzchni. Potem jeszcze było wielkie słone jezioro, nazwy nie pamiętam. I szczątki gór w fazie rozsypki. W każdym razie z góry to rzeczywiście wygląda jak dno morza. Którym kiedyś było.

 

Podchodząc do lądowania, samolot ustawił się tak, że byłam dokładnie na linii słońce - samolot (ja) - chmury. I powstało ciekawe zjawisko optyczne — Widmo Brockenu. Na wierzchu chmur tworzyło się coś jakby soczewka, tzn. w środku było widać ciemną sylwetkę samolotu, a wokoło była tęcza 360 stopni :) Mam nadzieję, że zdjęcia tego wyjdą.

 

Kapitan przywitał nas w Wiktorii i przy okazji wyjaśnił, że opóźnienie było spowodowane tym, że samolot rano leciał z Melbourne do Alice, ale musiał zawrócić, bo na pokładzie był "niebezpieczny pasażer". Nie za bardzo wiem, co miał na myśli, ale cieszę się, że my takiego nie mieliśmy.

 

W Melbourne zimno i korki. Ale przynajmniej nie padało. Na jutro zapowiadają przelotne opady z gradem, ale może się im to nie sprawdzi. Tym bardziej że idziemy na mecz Geelong i nie mam zamiaru siedzieć na mokrej trybunie przez 3 godziny. Ma być ładnie i już!

 

Samo miasto, z tego, co zdążyłam zobaczyć, nie jest jakoś specjalnie przytłaczające. Na pewno większe od Perth, ale wydaje mi się, że też będę w stanie chodzić tu bez mapy w łapce przez cały czas.

 

Alice Springs - Melbourne

08 września 2011