Zaczęłam dzień od małych zakupów. Wróciłam na śniadanie i zaczęłam rozmawiać z dwoma chłopaczkami. Szybko się okazało, że obaj jeżdżą na zaćmienia już od lat, ich pierwsze było w 1999 w Anglii, a jeden z nich jest fizykiem i klimatologiem. Pogadaliśmy o chmurach podczas zaćmienia i jak cień księżyca powoduje nagłe ochłodzenie mas powietrza, które jeśli są dobrze uwodnione mogą wyprodukować chmury w ciągu 20 minut. Czyli mnie pocieszyli jednym słowem ;)
Miałam na dziś kupiony karnet na atrakcje w tutejszym centrum naukowym. Zrobiłam mały błąd strategiczny bo zakładałam, że to będą tylko stoiska przed centrum, w środku mniejszy Kopernik i planetarium, które miałam zarezerwowane na 16.00. Więc się nie spieszyłam za bardzo i dotarłam tam koło 11.00. Zanim odebrałam wejściówkę (kolejny ogonek do dostania) zorientowałam się, że A) są strasznie fajni prelegenci B) pierwsza prezentacja już trwa.
Wpadłam w sumie na jej sam koniec. Dwóch gości z NASA (Joe Smith i Jim Spann) opowiadało o planowanej misji Parker Solar Probe, która będzie jako pierwsza robić pomiary wewnątrz korony słonecznej. Byli na tyle kochani, że zostali dobre pół godziny po prelekcji odpowiadając na pytania i pozując do zdjęć. Co oczywiście niecnie wykorzystałam.
Kolejna była babka z organizacji Teachers in Space, która promuje kierunki techniczne i inżynierskie wśród dzieci. Na swojej stronie mają darmowe projekty do wydruku 3D dla szkół które chcą zrobić eksperymenty z balonem z helem - wynieść coś wysoko - coś dla Helenki :) Opracowali pojemniki na tyle wytrzymałe, że ich szlag nie trafia jak spadają na ziemię o tym jak balon w końcu pęka.
Wyszłam na chwilę coś zjeść w foodtruckach (i się rozgrzać bo oczywiście w środku klima) i wróciłam na coś co mnie interesowało najbardziej - prezentację dyrektora misji Juno, która teraz właśnie kręci kółka wokół Jowisza. Bolton mówił fajnie ale dosyć prosto bo to w końcu prezentacja dla laików, ale na końcu była fajna sesja pytań od publiczności. Oczywiście musiałam zapytać czy ich wyniki badania magnetosfery Jowisza są w stanie pomóc wytłumaczyć pole magnetyczne Ganimedesa ;) Okazuje się, że Bolton jest też gościnnym konsultantem misji JUICE która będzie wysłana przez europejską agencję kosmiczną i która właśnie ma się zająć Ganimedesem. Miło :)
Ostatnia jaka zdążyłam zobaczyć przed planetarium to prelekcja babki, która była odpowiedzialna za testowanie kamer optycznych Juno które służyły sondzie do nawigacji. Tez bardzo fajna.
W planetarium bardzo dla dzieci o zaćmieniach ale ok też się dało oglądać.
Kiedy wyszłam z centrum była już 17. No ale oczywiście nie mogłam iść prosto do hostelu tylko wymyśliłam sobie, że zobaczę park po dokładnie przeciwnej stronie miasta i sprawdzę czy warto tam jutro iść oglądać zaćmienie.
Trafić było łatwo. Dojść gorzej, bo przez te moje wycieczki w upale mam obie stopy w odciskach ;) Park fajny i rzeczywiście to może być ciekawa opcja na jutro. Przeszłam kawałek dalej i trafiłam na festiwal włoskiego żarcia.
Stragany, muzyka na żywo, wino, piwo, lody, żarcie :) Posiedziałam trochę i zjadłam lody.
Zaczęło się ściemniać więc wróciłam do hotelu zahaczając o jeszcze jeden mały park. A teraz powtórka z wczoraj z tym, że na gitarach grają Mark i jeden z tych chłopaków z rana. A w tv w rogu leci Mad Max Fury Road :)
Fajnie się siedzi ale pewnie pójdę spać w miarę wcześnie bo raz, że muszę się spakować i wymeldować przed zaćmieniem, zrobić jakieś zakupy, no i jeszcze mam w perspektywie kolejną noc w autokarze.
Trzymajcie kciuki za pogodę jutro. Dziś na sam koniec dnia pojawiły się cirrusy. A jak stare przysłowie żeglarskie mówi "cirrus na niebie, pogoda się zje.. zepsuje".
Zobaczymy. Nad tym nie mam kontroli.