Bardzo krótko - może jutro rozwinę w autobusie. Tu już jest północ a śniadanie mamy o 6.30.
No więc. Anik - notka do Ciebie - jakbym kiedyś mówiła, że chcę jechać na zorganizowany wypoczynek, to mnie kopnij. Wiem, że ostatnio pisałam coś dokładnie odwrotnego, ale na swoją obronę mam tylko to, że dawno tak nie jeździłam i trochę mi się zapomniało jak to jest.
Żeby nie było - nie jest złe, ale za bardzo jestem przyzwyczajona żeby robić wszystko swoim tempem. Ta wycieczka jest specyficzna. Z jednej strony ścisłe limity czasowe na postoje na posiłki czy robienie zdjęć, a z drugiej dziś nas wysadzili w centrum miejscowości Niagara Falls, jakieś 5 km od hotelu i powiedzieli, że jak już sobie zjemy kolację i napstrykamy zdjęć wodospadów, to mamy sobie wziąć taxi do hotelu. Miłej zabawy, pa.
Same wodospady trochę rozczarowują. Tzn. widzę teraz jak bardzo kombinowane są kadry żeby to ładnie wyglądało na pocztówkach. Ok, są ładne i ładnie podświetlone w nocy, ale jednak nie mają aż takiej skali jakiej się spodziewałam. Może jutro to inaczej będzie wyglądać ze stateczku.
Ale co straciłam na fenomenach przyrody, to zyskałam w ludziach. Siedzę w tyle i już zdążyłam się zbratać z sąsiadami. Jest dwójka Polaków, obok mnie mam Ukrainkę, która studiuje w Kalifornii, a za sobą prawdziwy dynamit- dwie dziewczyny z Liverpoolu, z których jedna mówi z bardzo mocnym akcentem scouse ❤
Obok australijskiego to mój ukochany akcent.
Australijczycy też są. Właśnie teraz wzięło mnie pod skrzydła starsze małżeństwo ze stanu Victoria i wróciliśmy razem z miasta taksówką.
Dobra reszta jutro bo mi się naprawdę kleją oczy.