Kolejny wpis

Poprzedni wpis

Migawki

Kolejny wpis

Poprzedni wpis

Wulkany i języki.

 

Wstałam o 5.00, spakowałam rzeczy i odebrałam z recepcji torebkę z suchym prowiantem.

 

Busik miaÅ‚ być o 6.00, prosili żeby być gotowym 15 min wczeÅ›niej, wiÄ™c grzecznie staÅ‚am pod hotelem o 5:45. Busik byÅ‚ wyjÄ…tkowo punktualnie bo już o 6:15 ;) WykorzystaÅ‚am te pól godziny na zdjÄ™cia, bo poranek byÅ‚ prawie bezchmurny i wulkan Agua zaczÄ…Å‚ siÄ™ popisywać - pierwszy raz siÄ™ pokazaÅ‚ bez chmur na czubku.

 

Ekipa w busiku prawie od razu podzieliła się na dwie grupy: dziewczyny z Izraela i reszta.

 

Do wulkanu Pacaya jest ciut ponad godzinę drogi, widoki takie sobie bo droga prowadzi przez wioski gdzie stoją proste zabudowania z pustaków i całość trochę mi przypominała byłe kraje Jugosławii.

 

DojechaliÅ›my pod wejÅ›cie do parku narodowego, który obejmuje wulkan Pacaya i parÄ™ innych elementów pochodzenia wulkanicznego - np. starÄ… kalderÄ™, która jest teraz wypeÅ‚niona wodÄ… i stanowi naturalny rezerwuar dla okolicznych wiosek. Bilet wstÄ™pu do parku byÅ‚ pÅ‚atny dodatkowo, ale dziÄ™ki temu mogÅ‚am sobie na nim poczytać czego w parku nie wolno robić: schodzić ze Å›cieżek, zabierać roÅ›lin czy zwierzÄ…t, wnosić broni palnej... taki lokalny koloryt ;)

 

"Reszta" praktycznie od razu zaczęła siÄ™ bratać. MieliÅ›my starsze małżeÅ„stwo z Hiszpanii, ojca z córkÄ… z Francji, parÄ™ z Australii i moich - jak siÄ™ potem okazaÅ‚o - towarzyszy dzisiejszego dnia: DianÄ™ która jest pół-PolkÄ…, pół-FrancuzkÄ…, Adriena - jej kumpla Francuza z Paryża, który mieszka od lat w Meksyku i Arilda z Norwegii.

 

Na Pacaya wychodzi siÄ™ na dwa sposoby. Samodzielnie albo konno. Okoliczne wyrostki idÄ… za grupÄ… ludzi prowadzÄ…c konie i jak ktoÅ› spuchnie pod górÄ™ to oferujÄ… "taxi". U nas od razu problem miaÅ‚ starszy pan z Hiszpanii, ale po kilkunastu minutach doszedÅ‚ do siebie na tyle, ze mógÅ‚ iść dalej.

 

Nasza przewodniczka Carina, widać ze z pochodzenia Maya, mówiÅ‚a gÅ‚ownie po hiszpaÅ„sku bo wiÄ™kszość grupy siÄ™ nim posÅ‚ugiwaÅ‚a. W razie czego na angielski tÅ‚umaczyÅ‚a ona albo Diana. Droga na wulkan nie jest ani specjalnie trudna, ani ciekawa. Idzie siÄ™ lasem i tylko w dwóch miejscach otwierajÄ… siÄ™ widoki na wulkany Fuego, Acatenango i Agua. Wulkany jeszcze spaÅ‚y pod koÅ‚derkÄ… z chmur i guzik byÅ‚o widać. ZalanÄ… kalderÄ™ też nie, bo byÅ‚a pod sÅ‚oÅ„ce.

 

Ale za to jak wyszliÅ›my na szczyt (tzn. wypÅ‚aszczenie pod szczytem, który jest kilkaset metrów wyżej) to nagle chmury siÄ™ rozstÄ…piÅ‚y z obu stron i zarówno główny stożek Pacaya jak i tamte trzy wulkany pokazaÅ‚y siÄ™ w caÅ‚ej okazaÅ‚oÅ›ci. Mam jakieÅ› pól miliona zdjęć, z których pewnie do czegoÅ› siÄ™ bÄ™dzie nadawaÅ‚o tylko parÄ™, ale ciężko byÅ‚o kadrować tak szerokie plany. Te wulkany naprawdÄ™ sÄ… gigantyczne.

 

Po pól godzinie, kiedy już wszyscy siÄ™ nacieszyli widokami, zeszliÅ›my do częściowo wypeÅ‚nionego gruzem bazaltowym i zastygÅ‚Ä… lawÄ… dawnego krateru. Pacaya ostatnio poważnie walnęła w 2010 roku, kiedy to sÅ‚up popioÅ‚u wzniósÅ‚ siÄ™ na parÄ™ kilometrów i byÅ‚o go widać z Tikal, a przez kolejne lata wpÅ‚ywajÄ…ca lawa zalaÅ‚a kompletnie stary krater o gÅ‚Ä™bokoÅ›ci 100 m. Teraz zostaÅ‚o tylko to gruzowisko, lawy już nie ma. Za to stoi sobie tam sklepik z wyrobami z lawy. Erupcja zniszczyÅ‚a wioskÄ™ Majów, wiÄ™c teraz sprzedawane tam rÄ™kodzieÅ‚o zasila fundusz pomocy dla tej spoÅ‚ecznoÅ›ci. W ogóle lokalne dzieci zaczepiajÄ… turystów ale nie proszÄ…c o pieniÄ…dze tylko dÅ‚ugopisy, ołówki, zeszyty i książki. Poniżej sklepu sÄ… dwie szczeliny w gruzowisku gdzie wciąż jest gorÄ…co. Tam wszystkie grupy piekÄ… pianki marshmallow na patykach - my też :)


Carina nas pogoniła, bo ponoć na szczycie z zegarkiem w ręku pada o 12.00 w porze deszczowej. Szlam tuż za nią i słuchałam jak rozmawia z naszym Norwegiem po hiszpańsku. Rozmawiali o porach roku w ich krajach i prawie wszystko rozumiałam :)

 

Na parkingu na dole trafiÅ‚am na australijskie małżeÅ„stwo z wczoraj i IrlandkÄ™ też (choć ona odpadÅ‚a i nie doszÅ‚a na szczyt). W drodze powrotnej w naszym busie Izraelki poszÅ‚y do tylu a "reszta" siadÅ‚a z przodu i zaczęła siÄ™ jazda.

 

Diana mówi po francusku, polsku, angielsku i hiszpaÅ„sku, Adrian po francusku i hiszpaÅ„sku, Arild po norwesku, angielsku i zna trochÄ™ hiszpaÅ„skiego. ZaczÄ™liÅ›my siÄ™ bratać z duetem tata i córka z Francji (tata trochÄ™ mówi po polsku bo miaÅ‚ jakiegoÅ› przodka) i zrobiÅ‚a siÄ™ wieża Babel. OkazaÅ‚o siÄ™ ze facet jest filmowcem, zna Luca Bessona, krÄ™ci teraz wÅ‚aÅ›nie dla telewizji francuskiej cykl reportaży z różnych stron Å›wiata (Ha! Może bÄ™dÄ™ w tv ;) ) i w ogóle podróżuje od 10 lat. PowiedziaÅ‚ nam o przypadkowo spotykanym taksówkarzu, który wczoraj zabraÅ‚ go na 3 godzinnÄ… wycieczkÄ™ po okolicznych wioskach. WziÄ™liÅ›my numer telefonu tego taksiarza i ja, Diana, Adrien i Arild umówiliÅ›my siÄ™, że podzielimy siÄ™ kosztami na 4 i zrobimy sobie też taka wycieczkÄ™.

 

Miałam co prawda iść do muzeum czekolady, ale to wydało mi się ciekawsze. Po pól godzinie na przebranie i ogarniecie się, spotkaliśmy się znowu w centralnym parku. Diana zadzwoniła do gościa i umówiła się na za półtorej godziny. W międzyczasie poszliśmy na lokalne targowisko zjeść lunch.

 

Dobra, to teraz sobie wyobraźcie jakiś bazar na bliskim wschodzie. Albo targowisko w Japonii. GIGANTYCZNA zadaszona przestrzeń a w środku labirynt stoisk ze wszystkim. Od chińszczyzny, po ubrania, po owoce morza, po stoiska mięsne, po owoce i przyprawy i w końcu aleję z gotowanym żarciem. Zamówiliśmy w jednym takim kantorku lunch i piwo. To jest prawdziwa Gwatemala. Poza tym mieliśmy dobre wyczucie czasu bo akurat zaczęło padać jak byliśmy pod dachem.

 

Kiedy przyszÅ‚a pora zÅ‚apać naszego taksówkarza już tylko kropiÅ‚o. Najpierw zabraÅ‚ nas do San Antonio. Wioseczka z Å‚adnym koÅ›cioÅ‚em i widokiem na Antigua, ale nic specjalnego. A potem, kawaÅ‚ek dalej, pojechaliÅ›my na plantacjÄ™ orzechów macadamia :) Emerytowany strażak chyba z Anglii przyjechaÅ‚ na 3 dni do Gwatemali i zostaÅ‚ tu na kolejne 15 lat. ZaÅ‚ożyÅ‚ plantacjÄ™ jako projekt pomocy lokalnym rodzinom Majów. Z 4 drzew macadamia rodzina może zarobić na utrzymanie.

 

ProwadzÄ… tu szkółkÄ™, rozdajÄ… sadzonki i pokazujÄ… jak zbudować wÅ‚asnym sumptem proste maszyny do obróbki orzechów. NazywajÄ… je "McGyver" ;) TrafiliÅ›my idealnie na poczÄ…tek wycieczki i podpiÄ™liÅ›my siÄ™ pod grupÄ™ ludzi, która ja zaczynaÅ‚a. Na plantacji majÄ… też restauracjÄ™, która siÄ™ specjalizuje w potrawach z macadamia i najpiÄ™kniejszy kibel Å›wiata. Nie bÄ™dÄ™ opisywać, wyÅ›lÄ™ potem zdjÄ™cia ;)

 

ZamówiliÅ›my jednÄ… pizzÄ™ z macadamia na smak, kupiliÅ›my sobie i kierowcy kawÄ™ i tym sposobem mieliÅ›my zaÅ‚atwionÄ… kolacjÄ™ :)

 

Po plantacji pojechaliÅ›my jeszcze na moment do miasteczka Vieja, które kiedyÅ› byÅ‚o stolicÄ… regionu, ale potem zostaÅ‚o doszczÄ™tnie zniszczone przez lawinÄ™ bÅ‚ota z wulkanu Agua. To obecne jest wybudowane na ruinach tamtego. Miasto nad miastem. Jest tam Å›liczna katedra gdzie trafiliÅ›my na szkółkÄ™ niedzielnÄ…. Na ryneczku obok dzieci uczyÅ‚y siÄ™ taÅ„czyć sambÄ™.

 

Zaczęło się robić ciemno, więc wróciliśmy do Antigua. Zdążyłam jeszcze zrobić drobne zakupy, wykąpać się i spakować plecak. Dziś wcześniej do łóżka bo 1) muszę odesłać wstawanie o 5 rano, 2) mam transport do jeziora Atitlan o 8 rano.


Diana, Adrien i Arild też jadÄ… w te rejony, tylko innym transportem. Może nam siÄ™ uda razem umówić na trekking na wulkan San Pedro w poniedziaÅ‚ek.

 

Pacaya

02 września 2016