Dochodzi 20.00 a ja siedzę w parku wśród morza piknikowych koców i słucham koncertu na żywo. Park, scena, a nad tym wieżowce.
Miasto jest fajne. Pierwsze co mi podeszło to
Ok, dzień drugi i zaczynam się skupiać na różnicach kulturowych. Pierwsza to klimatyzacja. Wszystkim zimno ale nikt nie wyłączy.
Dzień zaczęłam od szybkiego śniadania bo miałam się wymeldować do 11,
No, wreszcie zaczyna być tak jak miało :) Wiedziałam, że hostel będzie super i się nie zawiodłam :)
Noc spędziłam w autokarze i nawet udało mi się przespać. Do Nashville